Minęły dwa miesiące od ostatniego wpisu. Taka jest właśnie moja silna wola... Jednak coś mnie ciągnęło wciąż do pisania, ale lenistwo zwyciężało. Taki październik, taka piękna złota jesień to jest coś na co czekam cały rok a i tak nie zawsze się doczekam. Upajam się pięknem, upajam się kolorami, wdycham całą sobą. Wszystkie pory roku mają coś w sobie, ale złoty październik to jest to co mnie "bierze", obezwładnia i powoduje błogość, poczucie błogostanu, uwielbiam to! Już pierwsze pojawiające się na liściach przebarwienia powodują zachwyt. Nic nie poradzę, to jest silniejsze ode mnie :-) A jeszcze wczoraj dane mi było wdychać ostatnie kwiaty wiciokrzewu - kocham ten zapach, chociaż dla mnie osobiście jest to zapach schyłku lata nad morzem, cudowny zapach. Moim marzeniem jest wyhodować w ogrodzie wiciokrzew (ale nie każdy tak pięknie pachnie) i wdychać go wieczorami. Chyba boję się trochę spełnić to marzenie, bo co jak się rozczaruję? Boję się spełniać marzenia, ale o tym dzis...