nieplanowany wykład o człowieczeństwie
Sprawa wygląda tak, że teraz będę mogła pisać także w czwartkowe poranki, którą to sytuację właśnie wykorzystuję :-)
Wczoraj był podobno Dzień Seksu, nie wiem, nie sprawdzałam, ale na wszelki wypadek postanowiłam go uczcić :-D Nie sama, rzecz jasna, tylko z Mężem. Zauważyliście moi czytelnicy (tzn. wiem, że nie mam żadnych, ale staram się utrzymać konwencję ;-) jak blisko w języku polskim słowa mąż jest słowo wąż? Przypadek? ;-) Kiedyś Mąż było odpowiednikiem mężczyzny, a jeszcze wcześniej (!) człowieka. Kobieta nigdy nie była uznawana za ten gatunek. Jak mamy się czuć wiedząc, że byłyśmy od zawsze (z pewnymi wyjątkami) tak lekceważone. Trochę przesadzam, ale myślę, że stąd się bierze poczucie niższości kobiet, z tego źródła historycznego. W pewnym momencie, a może od kiedy istnieje człowiek, ustawiłyśmy się w tej roli "podczłowieka" i tak już zostało, a im kobiety bardziej wyzwolone i świadome, tym bardziej z tego powodu cierpią i starają się to zmienić, ale z powodu tak długiej historii, kiedy kobieta była traktowana jako osoba podrzędna w stosunku do mężczyzny, minie jeszcze sporo czasu zanim uda się te relacje wyrównać. Przede wszystkim mężczyźni muszą być tego świadomi, żeby swoje zachowanie zmienić. Lubię męskich facetów, ale to nie znaczy, że nie mają kobiety postrzegać z szacunkiem i na równi z sobą. Niech będą stanowczy i wyrażają głośno i dobitnie swoje zdanie, ale pozwalają to również robić kobiecie. Kobieta ma takie samo prawo do własnego zdania i stanowczości jak mężczyzna i muszą razem stworzyć kompromis, by oboje się w pewien sposób nagięli dla wspólnego dobra, a nie, żeby jedna ze stron czuła się poszkodowana. Wiem, wiem, łatwo się mówi. Ja sama mam tendencję, żeby dla świętego spokoju ulec i nagiąć gałązki. Na szczęście mój partner często chce, żebym powiedziała głośno swoje zdanie i powoli się tego uczę. Nie jest to łatwe. Bardzo mocno czuję w sobie ten impuls, by dać się podporządkować, by ktoś decydował za mnie, bym ja nie musiała brać na siebie pełnej odpowiedzialności. Jednak - uwierzcie mi - wzięcie na siebie pełnej odpowiedzialności za swoje słowa i czyny powoduje, że człowiek czuje się naprawdę wolny, szczęśliwy i spełniony. Nie można zagłuszać swojego "ja", swojego wnętrza, trzeba codziennie dążyć do tego, by się w siebie wsłuchiwać i dzielnie podejmować wszystkie trudy z pełną świadomością tego, dlaczego się trudzimy, czyli z pełną świadomością celu tych trudów. Chociaż jest ciężko - nie można się poddawać. Poddanie się nas osłabia, sprawia, że czujemy się coraz mniej wartościowymi ludźmi. Nie można się dać ponieść nurtowi, trzeba czasem mieć odwagę iść pod prąd i wyrażać siebie głośno, dobitnie, ale z szacunkiem do przekonań drugiej osoby.
Howgh!
Wczoraj był podobno Dzień Seksu, nie wiem, nie sprawdzałam, ale na wszelki wypadek postanowiłam go uczcić :-D Nie sama, rzecz jasna, tylko z Mężem. Zauważyliście moi czytelnicy (tzn. wiem, że nie mam żadnych, ale staram się utrzymać konwencję ;-) jak blisko w języku polskim słowa mąż jest słowo wąż? Przypadek? ;-) Kiedyś Mąż było odpowiednikiem mężczyzny, a jeszcze wcześniej (!) człowieka. Kobieta nigdy nie była uznawana za ten gatunek. Jak mamy się czuć wiedząc, że byłyśmy od zawsze (z pewnymi wyjątkami) tak lekceważone. Trochę przesadzam, ale myślę, że stąd się bierze poczucie niższości kobiet, z tego źródła historycznego. W pewnym momencie, a może od kiedy istnieje człowiek, ustawiłyśmy się w tej roli "podczłowieka" i tak już zostało, a im kobiety bardziej wyzwolone i świadome, tym bardziej z tego powodu cierpią i starają się to zmienić, ale z powodu tak długiej historii, kiedy kobieta była traktowana jako osoba podrzędna w stosunku do mężczyzny, minie jeszcze sporo czasu zanim uda się te relacje wyrównać. Przede wszystkim mężczyźni muszą być tego świadomi, żeby swoje zachowanie zmienić. Lubię męskich facetów, ale to nie znaczy, że nie mają kobiety postrzegać z szacunkiem i na równi z sobą. Niech będą stanowczy i wyrażają głośno i dobitnie swoje zdanie, ale pozwalają to również robić kobiecie. Kobieta ma takie samo prawo do własnego zdania i stanowczości jak mężczyzna i muszą razem stworzyć kompromis, by oboje się w pewien sposób nagięli dla wspólnego dobra, a nie, żeby jedna ze stron czuła się poszkodowana. Wiem, wiem, łatwo się mówi. Ja sama mam tendencję, żeby dla świętego spokoju ulec i nagiąć gałązki. Na szczęście mój partner często chce, żebym powiedziała głośno swoje zdanie i powoli się tego uczę. Nie jest to łatwe. Bardzo mocno czuję w sobie ten impuls, by dać się podporządkować, by ktoś decydował za mnie, bym ja nie musiała brać na siebie pełnej odpowiedzialności. Jednak - uwierzcie mi - wzięcie na siebie pełnej odpowiedzialności za swoje słowa i czyny powoduje, że człowiek czuje się naprawdę wolny, szczęśliwy i spełniony. Nie można zagłuszać swojego "ja", swojego wnętrza, trzeba codziennie dążyć do tego, by się w siebie wsłuchiwać i dzielnie podejmować wszystkie trudy z pełną świadomością tego, dlaczego się trudzimy, czyli z pełną świadomością celu tych trudów. Chociaż jest ciężko - nie można się poddawać. Poddanie się nas osłabia, sprawia, że czujemy się coraz mniej wartościowymi ludźmi. Nie można się dać ponieść nurtowi, trzeba czasem mieć odwagę iść pod prąd i wyrażać siebie głośno, dobitnie, ale z szacunkiem do przekonań drugiej osoby.
Howgh!
Komentarze
Prześlij komentarz