skarbonka

Któryś z naszych gości podarował nam na ślub fajny prezent - skarbonkę, ale taką, którą trzeba rozbić, żeby dostać się do kasy. Od naszego ślubu minęło paręnaście lat, a ja dopiero niedawno zdecydowałam się rozbić skarbonkę, bo kryzysik finansowy miałam :-) Wiedziałam, że nie jest w niej wiele, bo powyżej 5 zł nic do niej nie trafiało, a i 5-tki żal mi było wrzucać. Było w niej - ok. 56 zł! Wstyd i hańba! Przez tyle lat tak mało się uzbierało? To skłoniło mnie do takiej refleksji - gdybym codziennie wrzucała do niej 1 zł miałabym teraz niezłą sumkę, przynajmniej dla mnie, bo przy tym rozwarstwieniu społecznym, które mamy dla każdego co innego jest "niezłą sumką". Stąd moje postanowienie - zatykam dziurkę w śwince i codziennie odkładam do niej 1 zł. Zobaczymy, co z tego wyjdzie! Howgh!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

co jak nie sroki

znów sroki