Sierpień zaczął się tydzień temu. Sierpień, wrzesień i październik to moje ulubione miesiące w roku. Uwielbiam takie dojrzałe lato i wczesną jesień, światło jest wtedy takie piękne, kolory ciepłe, najcudowniejsze w świecie. Podoba mi się wiosna i jej szalone zielenie, rozbuchana żywotność, ale te trzy ulubione miesiące są takie moje, takie bliskie mnie i mojej naturze. Dziecko powróciło z obozu, zadowolone, opalone i jakby starsze, dojrzalsze, coraz bardziej się ode mnie separujące. Cierpię. Bardzo ostatnio mi dokucza, że już odrosła, że już nigdy nie będzie tak blisko mnie i taka moja jak była jako paroletnia dziewczynka, z jakim oddaniem na mnie patrzyła, z jaką miłością się przytulała, jak bardzo byłyśmy blisko. Macierzyństwo to piękna, ale trudna droga, może dlatego taka piękna, że trudna właśnie. Wiem, że nie mogę jej na siłę przy sobie trzymać i że czas na wychowanie powoli się kończy, teraz musi odkrywać swoją drogę w życiu i muszę jej na to pozwolić, pępowina się rozciąga, aż w...